Zostając w okazjach, kolejna trafiła się na giełdzie w Marchołcie. Przy zbieraniu naszych gier zauważyliśmy podłużne pudełko od wydawnictwa Alexander, które na myśl przywodzi gry słowne. Etykieta cenowa mówiła tylko 2. Ja myślałem, że to cena, a Marta, że ID uczestnika giełdy. Przy „kasie” okazało się jednak, że to cena. Bez większych przemyśleń uiszczyliśmy opłatę i zabraliśmy grę do domu. Tam też pojawiło się pytanie – czy sprzedający po prostu się znudził, czy to będzie gniot?
Exclusive to Exclusive!
W środku pudełka otwieranego na skrzydełko, ładnie ułożone w wyprasce zobaczyć można:
- 15 kostek z literami/symbolami specjalnymi.
- Klepsydrę.
- Notes z długopisem.
- Instrukcję.
- Kubek na kości.
Wszystko ma tu swoje miejsce w odpowiednim rowku. Największym i najmilszym zaskoczeniem jest długopis dołączony do gry. O dziwo to nie jest norma w grach, gdzie trzeba notować! Zazwyczaj trzeba się posiłkować ołówkami po wizytach w sklepach IKEA lub budowlanych, a tu gra gotowa od razu do grania!
Kostki jak kostki – k6 z literkami i symbolami. Problematyczne wydają się M/W, N/Z, bo nie mają określonej orientacji kostki, jak na przykład w Boggle. Szybka lektura instrukcji jednak rozwiewa obawy – kostki można uznawać za M/W lub N/Z zamiennie.
Pozostałe dwa elementy – kostka i kubek, są całkowicie plastikowe. Klepsydra nie jest sklejona, więc można ją otworzyć. Generalnie nie jesteśmy fanami używania ich w grach i zastępujemy je stoperem, ale miło, że w ogóle jest. Sam kubek to po prostu plastikowa wydmuszka do rzucania kostkami.
Słowo przeciwko słowu
Celem gry jest układanie słów z wyrzuconej kombinacji symboli i liter w ciągu czasu wyznaczonego przez dwa pełne obroty klepsydry. Aktywny gracz rzuca kośćmi i przez około minutę próbuje ułożyć wyraz, który da najwięcej punktów. Symbole mają różne zadania, zastępują odpowiednio albo samogłoskę, albo spółgłoskę lub też każdą literę. Dodatkowo, aby zrobić polski znak (ą, ę, ź, ż…), także potrzebny jest symbol – przecinek. Gdy upłynie czas lub gracz wcześniej skończy, liczone są punkty za wyraz – im dłuższy, z polskimi znakami i bez jokerów, tym lepiej. Wszystkie zdobyte punkty zapisuje się w notatniku dołączonym do gry. Za nieułożenie słowa w wyznaczony czasie otrzymuje się punkty karne.
Gra się tak długo, aż któryś z graczy nie przekroczy ustalonego progu punktowego. Limit liczby graczy wynosi od 2 do 10 osób.
Po słowie
Spodziewaliśmy się czegoś w stylu Boogle, a mamy intensywną hybrydę ze Scrabble. Z jednej strony jest pełna swoboda układania liter jak w Scrabble, a z drugiej presja czasu z Boggle. Gra zmusza do intensywnego myślenia i odnajdywania w zakamarkach umysłu możliwie jak najdłuższych wyrazów zawierających wyrzucone litery. Aż ma się ochotę przewertować pomiędzy turami słownik ortograficzny!
Sporym plusem gier z klepsydrą jest brak zamulania. W Scrabble często trzeba czekać nawet 15 minut na swoją turę przy grze swobodnej. Tutaj każdy ma tylko dwa obroty klepsydry, które szybko się kończą.
Cenowo gra jest bardzo przystępna, nową można zakupić za około 60 złoty, używane za połowę tego. Nie są to gigantyczne pieniądze, a mniejsze wersje są jeszcze tańsze. W tym wydaniu rażą jednak dwie rzeczy – oprócz wcześniej wspomnianej klepsydry, są wymiary pudełka. Jest dość nieforemne w stosunku do innych gier (niczym Impuls lub Star Realms z dodatkami) i dodatkowo bardzo napompowane. Po wyjęciu wypraski, elementy tak naprawdę mieszczą się w połowie pudełka.
Podsumowanie
Nasza ocena w skali BGG: 8.5/10
Plusy:
- Szybkie tury.
- Rozwija słownictwo i szybkie myślenie
- Długopis w zestawie
Minusy:
- Kiepsko wykonana klepsydra
- Rozmiary pudełka
Dawno nie graliśmy w tak wciągającą grę słowną, te dwa złote zostały perfekcyjnie wydane. Mistrza Słowa zakupiliśmy z myślą o Babci Marty, która uwielbia gry słowne. Tak jej się spodobało, że Boggle i Scrabble poszły w odstawkę i wciągnęła wszystkich działkowiczów w grę. Jedyne, co byśmy zmienili, to pudełko na mniejsze i klepsydrę na dłuższą, by nie było trzeba pilnować drugiego obrotu. Jeśli więc lubicie gry słowne i gdzieś wpadniecie na Mistrza Słowa, to mówimy: warto!
Boggle i Scrablle to moje ulubione. Ostatnio jeszcze remik, ale to z matematycznej beczki:-) Muszę kupić tę, którą przetestowałeś. Wydaje się być ciekawa.
PolubieniePolubienie
Ze słownych możemy polecić jeszcze Boggle, z remikopochodnych Rummy. Obie recenzowane 🙂
https://superboardgameexplore.com/2018/07/30/boggle/
https://superboardgameexplore.com/2016/07/29/rummy/
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rummy to chyba coś w stylu Remik planszowy? Boggle mam i to dwa pudełka:-))
PolubieniePolubienie
Tak, ale z większym kombinowaniem. Po pierwszym wyłożeniu można mieszać wszystkie układy na stole. Jedyny wymóg to to, by wszystko na koniec ruchu było z powrotem w ważnych układach
PolubieniePolubienie
Mam Remika i ciekawa jestem czym się różni, czy warto kupować Rummy, czy to jest taka sama wersja tylko dwóch różnych producentów?
PolubieniePolubienie