Gustavo Łasica siedział w tawernie przy oknie, dopijając resztki wygazowanego piwa. Widok z okna wychodził idealnie na market. Miejsce, które wybrał nie było przypadkowe, widział z niego sporą część obiektu oraz pieniędzy przechodzących z rąk do rąk. Łypiąc co jakiś czas na ręce handlarzy przeliczał wpływy, aż do momentu, gdy uznał ich poziom za odpowiedni. Pociągnął ostatni łyk, zarzucił płaszcz i wyszedł wtapiając się w tłum idący w stronę straganów. Czas jego łowów się zaczął…
***
Największy problem z planszówkami jaki mamy, to kupienie i nieogranie tytułu długi czas. W końcu jednak przychodzi moment, gdy trzeba przewietrzyć półki i ograć wszystko. Trzeba wszak w pełni świadomie podjąć decyzję co zostaje, a co będzie szukać nowego domu. Na pierwszy ogień po nowym roku poszło Markt der Alturien od Pro Ludo. Czas więc przenieść się na market i założyć własny biznes!
Figurka w worku
W środku płaskiego i dość długiego pudełka znajdują się:
- Plansza.
- 6 figurek kupców.
- Figurka złodzieja.
- Talia 33 kart.
- 72 pionki domów handlowych.
- Plik banknotów.
- 6 pomocy graczy.
- 2 płócienne woreczki.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to dość szczegółowa rzeźba figurek, chyba najdroższy element gry. Kostki wykonane są z drewna, ot zwykłe k6 z jedną różnicą – zamiast szóstki jest wartość 1/3. Plansza to klasyczny składak.
Sporym zawodem są pieniądze – reale. Wyglądają jak wykonane w domowym zaciszu – czarna grafika na kolorowym cienkim papierze, prawie bibule.
Przy kartach jednak wiara w wydawcę wraca. Są grube, graficznie dopracowane i spójne z resztą gry.
Domy handlowe są… nijakie. Plastikowy kształt niepodobny do niczego, ni pagoda, ni domek, ni namiot.
Przechadzka po sklepach
Die Markt von Alturien to gra dla 2 do 6 osób. Celem gry jest bycie pierwszą osobą, która zakupi 3 karty prestiżu.
Każdy z graczy bierze na start 12 domów handlowym w jednym kolorze, 6 realów i skrót zasad. Grę rozpoczyna najstarszy gracz. Wybiera on jednego z kupców (złodziej zaczyna grę poza planszą) i kładzie na wybranym szarym polu uliczki. Następnie gracze po kolei wykonują tą samą czynność z pozostałymi figurkami kupców. Kolejny krok przygotowania rozpoczyna gracz najmłodszy. Kładzie on jeden dom handlowy na wolnym namiocie w dowolnym sektorze marketu. Gracze rozkładają po kolei po 1 domu aż każdy z nich będzie miał 4 interesy (stragany). Na początku można mieć tylko 1 interes przy czarnym polu ulicy. Grę rozpoczyna najmłodszy gracz.
Turę można podzielić na następujące kroki:
- Zakupy w specjalnych interesach – jeśli klient na początku tury aktywnego gracza stoi przed jego interesem, robi tam zakupy.
- Rzut kością i ruch kupca – gracz wybiera dowolną figurkę kupca i przesuwa ją o wskazaną liczbę oczek. Tam, gdzie zakończy ruch, dokonuje zakupów. Właściciel interesu dostaje zapłatę w wysokości grubości portfela (oznaczona plusami na podstawce figurki) pomnożoną przez liczbę domów handlowych składających się na interes.
- Inwestycje – Zdobyte reale gracz podczas inwestycji może wykorzystać na zakup kart prestiżu, kupić nowe i rozwijać posiadane już interesy lub kupno inwestycji ułatwiających grę – rzut dwoma kostkami, możliwość dodania jednego oczka do wyniku lub stały bonus do grubości portfela/liczby domów handlowych. Kart inwestycji można posiadać tylko dwie. Po inwestycji tura przechodzi na kolejnego gracza.
Jeśli w dowolnym momencie gry gracz posiada najwięcej domów handlowych w danej strefie marketu i jest ich co najmniej dwa, staje się najlepszym sprzedawcą tej części. Klienci robiący zakupy w jego marketach w tej strefie przynoszą dodatkowe dwa reale zysku.
W momencie, gdy na koniec swojej tury którykolwiek gracz zbierze 10 realów lub więcej (wliczając wartość kart prestiżu), do gry wchodzi złodziej poprzez środkowe pole marketu, a gracz z najmniejsza liczbą reali dostaje kartę stróża, która chroni przed kradzieżą. Od teraz, jeśli aktywny gracz, jeśli najmniej reali, może poruszyć złodzieja. Gdy ten zatrzyma się przed straganem innego gracza, zabiera właścicielowi straganu dwukrotność domów handlowych na rzecz gracza aktywnego. Następnie gracz okradziony, jeśli nie jest najbogatszy, przejmuje stróża.
Uliczne Monopoly
No cóż… Nie jest to najlepszy tytuł, w jaki mieliśmy okazję zagrać. Rozgrywka jest bardzo monotonna – rzuć, rusz, zbierz, wydaj. Nawet złodziej nie wprowadza zbytniego urozmaicenia. Dość często kończy się na tym, że figurki z grubszym portfelem robią kółka wokół wysepek straganowych i rzadko przechodzą dalej. Można powiedzieć, że tworzy się niepisany pakt pomiędzy graczami lobbującymi wręcz daną strefę. Dochodzi do kumulacji wysokich interesów z bogatymi kupcami i gracze co ruch w danej strefie mogą kupić kartę prestiżu.
Kolejnym problemem w dalszych częściach rozgrywki jest problem opisywany w książkach o teorii gier jako kingmaker – gracz może tylko wykonać ruch, który da innemu graczowi dużą przewagę na lub samo zwycięstwo. Szansę na to zmniejszają niby dwie z czterech kart inwestycji, ale tylko w minimalnym stopniu. Nie sposób też zrozumieć czemu karty inwestycji zostały potraktowane jako element rozgrywki zaawansowanej. Zasady z czterech kart według autora są za trudne?
Mimo to gra nie jest w całości zła. Jeśli myślisz o grze dla ludzi niegrających, Die Markt von Alturien może się sprawdzić. Wykonanie na pewno przyciągnie wzrok, a jedno- lub dwurazowa gra nie pozwoli zbyt szybko odkryć sposobu na tą grę.
Podsumowanie
Nasza ocena w skali BGG: 4/10
Plusy:
- Ładne figurki, plansza i karty.
- Mało zasad dla niedoświadczonych graczy.
Minusy:
- Pieniądze wykonane bardzo po kosztach.
- Powtarzalna.
- Kingmaker.
Ech… Ładne pudełko, fajne figurki, a zawód spory. Jakby ktoś nam położył monopoly ze zmodyfikowaną planszą. Brak konsystencji w wykonaniu i dość prostacka rozgrywka na zasadzie rzuć-rusz-kup były kolejnymi elementami rozczarowania. Zdarza się. Nam Markety Alturien się nie spodobały i raczej nieprędko, jeśli w ogóle, do nich wrócimy. Może innym się bardziej spodoba buszowanie w straganach…
***
Gustavo wrócił do swej dziupli. Niestety tym razem nie miał szczęścia. Zdobył tylko kilka marnych realów zanim stróż przegonił go na dobre z rynku. „To nie był mój dzień”, pomyślał. „Jutro też jest dzień. Może jutro trafi się lepszy łup…?”
Skomentuj