Nie zawsze gra się w gronie zapaleńców. Niekoniecznie każdy lubuje się w tytułach, które zajmą dwa i pół stołu, a zasady gry są dłuższe niż biografie Piłsudskiego. Chińczyk też odpada – gry, które grają w siebie same nie przykuwają na dłużej niż 5 minut.
Może więc karty? Brydż… Trzeba czterech, nie mniej, nie więcej. Wojna? Węże i Drabinki na kartach. Remik? Hm… gra od dwóch graczy, gdzie losowość nie definiuje rozgrywki. A może by tak jeszcze dodać możliwość mieszania już ułożonymi układami na stole? Jeszcze lepiej! A teraz zamiast kart zastosujmy kostki. Eureka! W ten sposób otrzymamy właśnie Rummy wydawnictwa Tactic!
Powrót do przeszłości
Swój pierwszy kontakt z remikiem na kostkach miałem bodajże 14 lat temu. Mój ojciec chrzestny (jak to dumnie brzmi), podczas wypadu na narty, wziął ze sobą remika na kostkach. Było to ciekawą odskocznią od kart. Zasady niby te same co w wersji karcianej, ale z jedną zmianą – wolno mieszać i zmieniać układy istniejące już na stole poza tymi z jokerem pod warunkiem, że na końcu wszystkie zmienione układy będą ważne. Było to zabawne i spodobało nam się. Po powrocie zakupiliśmy własny egzemplarz, w który zagrywaliśmy się co jakiś czas, aż nie został zapomniany na dnie szafy. Nie przypuszczałem, że po tylu latach odkopię tą grę…
Coś dla babci
Gdy bywaliśmy u babci Marty, nie było mowy by wypuściła nas bez partyjki w Scrabble. Na początku dawałem ciała na całej linii, ale potem wprawiłem się na tyle, by zacząć wygrywać, co nakręcało babcię na kolejną rundkę ‚rewanżu’. Jako, że babcia spędza pół roku na działce nad morzem, grywa się ze swoimi znajomymi i tam. Wybierając się nad morze, postanowiliśmy kupić jakiś prezent dla babci, choć z początku nie wiedzieliśmy co – chcieliśmy coś w miarę podobnego do Scrabble pod względem skomplikowania, ale innego by się nie znudziło. I wtedy dostrzegłem pudełko Rummy na półce. Wróciły wspomnienia. Poleciałem do rodziców po swoją kopię, by Marta mogła się przekonać, czy się gra nada na prezent. Przekonała się. Nad morze pojechaliśmy z pudełkiem, które zapoczątkowało szał na działkach.
Karty na kostkach
W dużym pudełku, rozmiarem podobnym do Scrabble, znajdziemy:
- 104 kostki – od asa do króla dla każdego koloru + dwa jokery,
- 4 podstawki dwurzędowe,
- instrukcję.
Kostki mają wytłoczony i pomalowany wzór, dzięki czemu wartości nie mają szans zetrzeć się z kostek (kto ma nowe scrabble, ten wie o czym mówię). Wartości są duże, a kolory wyraźnie różne od siebie. Jest to ważne zwłaszcza przy graniu ze starszymi osobami.
Podstawki składają się z płyty czołowej imitującej teksturą drewno i dwóch nóżek. Problemem w niej jest to, że rzędy są wąskie i przy dużej ilości kostek te mogą spadać. W jednej podstawce lewa nóżka notorycznie wypada.
Instrukcja jest jasna i krótka. I my i babcia nie mieliśmy problemu z jej zrozumieniem.Zasady wyglądają następująco:
- Na początku każdy ciągnie 14 kości.
- W swojej turze gracz może:
- Dociągnąć 1 kość.
- Wyłożyć kości na stół.
- Ten, kto pozbędzie się wszystkich kości, wygrywa!
Aby móc zacząć, trzeba najpierw wyłożyć ważny(e) (min 3 kości) układ(y) o wartości minimum 30 bez jokera. Układem jest sekwens lub kości tej samej wartości. Po pierwszym wyłożeniu można ‚machlować’ kośćmi wyłożonymi przez innych graczy, o ile wszystkie potem znajdą się w ważnym układzie. Jeśli to się nie uda, gracz dociąga dwie kości karne, a te, które nie trafiły do ważnego układu, lądują z powrotem w puli.
Most międzypokoleniowy
Babci od razu gra przypadła do gustu. Stwierdziła, że Rummy jest nawet lepsze od Scrabble! Nowy szał ogarnął działki, gdy zamiast z zielonym pudełkiem, babcia wędrowała z białą nowością. Wkręcił się jej syndrom jeszcze jednej partyjki. Dochodziło do tego, że graliśmy nawet 7 partii aż babcia nie powiedziała dość. Codziennie graliśmy minimum dwie partie. To było to. Znaleźliśmy drugą grę stanowiąca pomost pomiędzy pokoleniami.
Podsumowanie
Rummy jest grą uniwersalną. Karciankowy styl i logiczne podłoże mechaniki gry jest dla każdego, a brak ‚wymyślnych’ otoczek fabularnych dodatkowo przekonuje starsze osoby, które nie zawsze czują klimat odludnej wyspy czy wyprawy po magiczne kalesony +5 do okrągłości pośladków.
Skomentuj