Coś na stole lekko zalśniło, kłując Martę w oko. Zaciekawiona kobieta podeszła i zgarnęła znad znaleziska inne tytuły. Jej dłonie trzymały coś, czego wcześniej nie widziała – pudełko pokryte nieznanymi runami i pismem w obcym języku. Okładka lśniła odbitym słońcem, a wzrok postaci na niej uwiecznionej zdawał się mówić „Zajrzyj we mnie, jeśli masz odwagę!” Powoli pozwoliła, by dno pudełka opadło na stos, uwidaczniając zawartość. W środku znajdowały się skarby – kryształy i kamienie wszelkiej maści i wartości, każdy kamień był droższy od poprzedniego. Wśród nich czaiło się jednak coś jeszcze. Niby niegroźne pojedyncze jaskrawe kamienie, które propagowały mroczną aurą… Jak gdyby zbliżenie choćby tylko dwóch miało doprowadzić do katastrofy…
-Co znalazłaś skarbie? – zapytał Michał, podchodząc do Marty. Lekko wystraszona nagłym zapytaniem odskoczyła trochę na bok. Słowo ‚skarb’ zadźwięczało w głowie…
-O, wygląda porządnie! I ta cena! Bierzemy? – Zapytał znów Michał. Marta otrząsnęła się po lekki szoku, spojrzała na niego i odparła:
-Nie… Potem jeszcze wrócimy poszukać czegoś… – ale tak mówiły tylko jej usta. Michał wykrył w spojrzeniu swojej ukochanej potężną chęć posiadania tego skarbu. Bez słowa wziął pudełko i poszedł zapłacić za nie. Już w tym momencie tajemnicza moc pudełka zaczęła zarzucać sidła na jego umysł i duszę…
Opa! Esse cristal nao e meu!
Grę Quartz zakupiliśmy na Pionku za niewielkie pieniądze, bodajże 25 złoty. Pobieżne przeszukiwania internetu pokazały sklepy z Brazylii, gdzie gra kosztuje ok 150 złoty. Skąd taka niska cena? Odpowiedź wydaje się prosta – gra jest wydana w języku portugalskim. Ale chwila, przecież w środku jest angielska instrukcja i ściągawka z angielskim tłumaczeniem kart! Gdzie ten haczyk? Zasady? Przeczytaliśmy instrukcję – jasną, krótką i klarowną. Z czytania też raczej się nie zanosiło na złą mechanikę. A już fakt, że w pudełku znajduje się worek 68 kryształów i zestaw ponad 50 świetnie ilustrowanych kart zupełnie nie pasowała do ceny. Być może po prostu komuś gra nie przypadła do gustu?
Me faz um favor…
Fabułą gry są zawody w wydobywaniu kamieni szlachetnych – Krasnoludy (gracze) odkryli nową kopalnię kryształów. Zgodnie z lokalnym prawem, ten kto w 5 dni zbierze największy dochód z wydobycia, nabędzie prawo do kopalni. Trzeba jednak uważać na zmorę tej ziemi – niestabilne kryształy. Jeden to tylko bezwartościowe szkiełko w wagonie, leczy gdy zetknie się z drugim, skutki mogą być opłakane…
Każdy z graczy otrzymuje na start 3 karty, wagon na kryształy i tłumaczenie kart (autorstwa własnego). W swoim ruchu może wykonać jedną akcję z trzech:
- Pobrać kryształ z worka.
- Zagrać kartę akcji.
- Zakończyć dnień w kopalni i spieniężyć wydobyte dobra.
Pobrany z worka kryształ gracz umieszcza na swojej planszy wagonika. Jeśli gracz dociągnie niestabilny kryształ… Pierwszy nic nie robi, po prostu leży sobie wśród pozostałych w wagonie. Jeśli do wagonika gracza jakimś sposobem wpadnie drugi, zastępuje eksplozja, urobek gracza przepada, a sam gracz wynoszony jest z kopalni i liże rany do następnego dnia.
Zagraniem karty akcji można pomóc sobie, lub zaszkodzić komuś innemu. Pozwalają one np. na pobranie trzech kryształów z odrzutem niestabilnych, kradzież 2 kryształów z innego wagonika lub ‚podarowanie’ innemu graczowi niestabilnego kryształu ze swojego wózka, by zapewnić komuś bombową zabawę…
Jeśli gracz nie chce ryzykować utargu, może wyjść z kopalni, zbierają najwcześniejszy bonus za odwagę. Im później się wyjdzie, tym bonus jest większy. Po wyjściu gracz ma możliwość odłożenia do dwóch kryształów ‚na następny dzień’ i spieniężyć resztę. Przy spieniężaniu warto pamiętać o wykorzystaniu jednego z czterech możliwych bonusów:
- Sprzedając 3 kryształy jednego koloru wolno podwoić wartość 1 innego koloru
- Sprzedając 4 kryształy 1 koloru wolno podwoić wartość 2 innych kolorów.
- Sprzedając po 1 krysztale 5 różnych kolorów dostaje się dodatkowe 8 monet.
- Sprzedając po 1 krysztale 6 różnych kolorów dostaje się dodatkowe 12 monet.
Gracz, który wyleciał w powietrze nie otrzyma bonusu za odwagę. Otrzyma zamiast tego żeton doświadczenia. Pozwala on odrzucić jeden niestabilny kryształ w dowolnym momencie gry. Warto więc przy beznadziejnym urobku wylecieć w powietrze dla takiej ‚ochrony’ później.
Cristal? Que Cristal?
Gra jest nieprzewidywalna. Gdy jeden gracz wybije się przed innych, musi się spodziewać podrzucenia zielonej zguby lub kradzieży lepszych kryształów z wagonu. Dochodzi także presja swoistej rosyjskiej ruletki – każdy wie, ze w worku jest na start 68 kamieni, z czego 18 to niestabilne kryształy. Umysł szybko przelicza szanse na wyciągnięcie czegoś innego i następuje decyzja – kopać czy wiać? Każdy każdemu zagląda do wózka, co dodatkowo buduje nastrój niepewności i podnosi emocje rozgrywki.
Ah, Eureka!
Gra jest naszym najlepszym odkryciem ostatniego czasu. Posiada to, czego brak w wielu grach – dobrze zrobionej negatywnej interakcji, która nie jest przesadzona w żadną stronę. Gracz, który sam dociąga drugi niestabilny kryształ nie może winić nikogo innego, tylko siebie za podjęcie ryzyka. Jednocześnie, wzrok innych, gdy jako ostatni w kopalni wyciągasz dwa bursztyny, najdroższe kamienie w grze, wart jest tego ryzyka. Jeśli kiedykolwiek będziecie mieć okazję zagrać lub nabyć tę grę, zróbcie to śmiało!